Masowe egzekucje ludności getta sądeckiego były przeprowadzane od 1940 roku nad brzegiem Dunajca, na terenie cmentarza żydowskiego. Likwidacja sądeckiego getta nastąpiła w sierpniu 1942 roku. W dniach 25 – 28 sierpnia jego mieszkańców przepędzono ulicami miasta na dworzec kolejowy i w trzech transportach wywieziono wysypanymi wapnem wagonami do obozu zagłady w Bełżcu.
Maria Włodek, będąc 8–9 letnią dziewczynką, była świadkiem tych wydarzeń:
„Często chodziłam z mamą do przymiarki do znajomych krawcówien, które pięknie szyły, w szczególności rzeczy dziecięce. To były dwie Żydówki mieszkające gdzieś Na rurach albo przy którejś z sąsiednich ulic. W każdym razie w dzielnicy, która dawniej nazywała się Piekło. Bardzo dobrze pamiętam te dwie dziewczyny i starego dziadka, który z nimi mieszkał.
W okresie, kiedy wywozili z Nowego Sącza, idąc do ósemki, szkoły podstawowej koło Kościoła Kolejowego, zobaczyłam grupę Żydów, których akurat Alejami prowadzili na dworzec kolejowy do transportu. W ostatnim szeregu szły dwie znajome Żydówki i prowadziły swojego starego dziadka, który nie miał siły iść, więc ciągnęły go trzymając pod ręce. Dziadek w pewnym momencie upadł a kiedy dziewczęta próbowały go podnieść jeden z żołnierzy gestapowców strzelił do niego.
W strasznym szoku wpadłam do kościoła kolejowego i nie mogłam sobie miejsca znaleźć. Takie to zrobiło na mnie wrażenie straszne, że pamiętać to będę do końca swojego życia.
Pamiętam również Żydów zamkniętych w wagonach kolejowych. Jadąc pociągiem widziałam wagony pełne ludzi na sąsiednich torach. Przez zakratowane okienka ludzie ci wyciągali ręce i wszędzie było słychać ich głośne jęki.”
Redakcja tekstu: Anna Zemek Włodek
Zdjęcia z kolekcji Wacława Lechowicza: